Często od bliskich osób uzależnionych słyszę pytania, które są przepełnione cierpieniem i poczuciem bezradności: „Dlaczego on/ona pije? Przecież ma wszystko!” „Jest inteligentny, miał uzależnionego rodzica, pamięta, jak sam cierpiał, dlaczego mi, nam to robi?”.
Rozumiem te pytania. Wiem, jak trudno jest pojąć, dlaczego ktoś, kto wydaje się mieć „wszystko” – dobrą pracę, rodzinę, stabilność – wybiera drogę autodestrukcji. Pod tymi pytaniami kryje się wiele bólu i niezgody na to, co się dzieje.
Zrozumienie wymaga spojrzenia głębiej – poza to, co widoczne na pierwszy rzut oka. To jak z górą lodową – to, co widzimy nad powierzchnią wody, stanowi tylko niewielką część całości. Na zewnątrz dostrzegamy uzależnienie jako zachowanie – picie, zażywanie substancji, ucieczkę w objadanie się, seks, zakupy. A tam, pod wodą, kryją się doświadczenia z dzieciństwa, traumy, trudne emocje, które nigdy nie zostały przetworzone. Tam też są te wszystkie niespełnione potrzeby – miłości, bezpieczeństwa, wsparcia. Właśnie te ukryte rany kształtują zachowania uzależnionej osoby, choć nie zawsze widać je na pierwszy rzut oka. Kiedy spojrzymy głębiej, zrozumiemy, że uzależnienie to nie tylko próba ucieczki od rzeczywistości, ale również reakcja na niewypowiedziany, cichy ból, który nie został zaopiekowany.
Aby dostrzec, co naprawdę dzieje się w psychice osoby uzależnionej, warto spojrzeć na jej życie przez pryzmat jej modelu przywiązania (John Bowlby i Mary Ainsworth) i przeżytych traum. To tam często kryją się odpowiedzi.
Od momentu narodzin budujemy pierwsze więzi – najczęściej z rodzicami lub innymi opiekunami. To one kształtują nasze poczucie bezpieczeństwa i zdolność radzenia sobie z emocjami. Jeśli te więzi są zdrowe, w dorosłym życiu mamy solidny fundament, na którym możemy opierać się w trudnych chwilach. Można to porównać do fundamentu domu – mocnego, stabilnego, dającego poczucie bezpieczeństwa, które pozwala stawić czoła każdemu życiowemu kryzysowi.
Jednak co się dzieje, gdy tego fundamentu brakuje? Gdy w dzieciństwie zabrakło miłości, uwagi, wsparcia? W takich przypadkach nasz „dom” osiada na kruchym i niepewnym gruncie. Każda burza, każda trudność może wstrząsnąć całą konstrukcją, powodując pęknięcia i poczucie wewnętrznego chaosu. W dorosłości, zamiast bezpiecznego schronienia, czujemy pustkę – to tak jakby nasz emocjonalny dom nie miał solidnych ścian ani dachu.
Wtedy często zaczynamy szukać sposobów na załatanie tych braków, na wypełnienie pustki. Niektórzy szukają ukojenia w pracy, inni w relacjach, a jeszcze inni sięgają po substancje psychoaktywne. Uzależnienie staje się próbą odbudowy tego, czego zabrakło – czymś, co daje chwilowe poczucie ulgi, choć nie naprawia prawdziwego problemu. To tylko prowizoryczna naprawa, która na chwilę utrzymuje konstrukcję, ale nie zmienia fundamentów.
Chcę, abyś wiedział (-a), że uzależnienie nie jest wyborem ani świadomą decyzją. To nie jest kwestia słabości czy braku silnej woli. Uzależnienie jest desperacką próbą poradzenia sobie z bólem, którego nie widać na zewnątrz – bólem, który może być tak głęboki, że osoba uzależniona nie potrafi znaleźć innej drogi, aby go złagodzić. To, co bliscy uznają za destrukcyjne zachowanie, jest w rzeczywistości próbą przetrwania w świecie, który staje się coraz bardziej nie do zniesienia. Wiem, że trudno jest to zrozumieć, zwłaszcza gdy widzisz, jak ktoś, kogo kochasz, rujnuje własne życie i życie całej rodziny. Osoba uzależniona nie chce tego robić, naprawdę nie chce Cię ranić. Często po prostu nie wie, jak inaczej poradzić sobie z tym, co dzieje się w jej wnętrzu.
Jeśli jednak w Twoim związku, życiu pojawiła się przemoc ze strony osoby uzależnionej, zarówno fizyczna, jak i emocjonalna, to w tej chwili najważniejsze jest Twoje bezpieczeństwo i bezpieczeństwo Twoich dzieci. Rozumiem, jak trudne to może być dla Ciebie – czujesz się odpowiedzialny(-a) za tę osobę, kochasz ją i chcesz pomóc, ale musisz pamiętać, że w takich chwilach musisz chronić siebie i swoje dzieci.
Pamiętaj, że nie jesteś winny (-a) temu, co się dzieje. Uzależnienie to choroba, która wykracza poza kontrolę osoby uzależnionej, odbiera zdolność rozumienia konsekwencji. Przemoc – fizyczna czy emocjonalna – nigdy nie może być akceptowalna i tłumaczona uzależnieniem, niezależnie od okoliczności.
Nie musisz tego przechodzić sam (-a). W takich momentach warto szukać pomocy – profesjonalnego wsparcia, konsultacji, terapii, które pomogą ci przejść przez trudne emocje, które teraz przeżywasz. To nie jest łatwa droga, ale masz prawo do bezpieczeństwa, do życia wolnego od strachu, do spokoju w swojej przestrzeni.